maly info
MOŻEMY POMÓC
Ekipa oldBOYS-ów to ludzie nie tylko o dużych stopach i mocnych strzałach, ale także o wielkich sercach. Niejednokrotnie udowodniliśmy, że działalność stowarzyszenia nie opiera się tylko na turniejach i meczach. Fakt, większość czasu poświęcamy piłce, ale bierzemy też udział w różnych innych akcjach.
Przykładami mogą tu być kampania MOVEMBER dotycząca nowotworów prostaty oraz jąder czy mecz w ramach akcji „Razem wygrywamy z rakiem piersi”. Nie zapominamy też o młodych piłkarzach, dla których zorganizowaliśmy m.in. Mini EURO 2012. Tym razem, na propozycję Górka, który pewną sprawą zainteresował się jako pierwszy, odpowiedzieliśmy z dużym rozmachem. Akurat przed świętami wielkanocnymi w całej Polsce trwały akcje zbiórek żywnościowych dla najbiedniejszych. Postanowiliśmy się przyłączyć. A dla kogo i co podarowaliśmy? Ta krótka opowiastka wszystko wyjaśni.
Radachów - mała wioska pomiędzy Ośnem Lubuskim i Krzeszycami. W niej mieszka 8-osobowa, bardzo nieszczęśliwa rodzina, ale nie dlatego, że mają niewiele lecz dlatego, że wciąż się im coś przykrego przytrafia. Zaczęło się w 1969 roku, gdy na świat przyszedł Marek. Urodził się z porażeniem mózgowym odgięciowo-twarzowym, z całkowitym niedowładem kończyn górnych i dolnych. Do dziś wymaga opieki, jak przy niemowlęciu, a jedynym jego wykształconym organem ruchowym są usta, którymi posługuje się na co dzień. Jakby tego wszystkiego było mało, Marek niedawno miał wypadek. W ośrodku pomocy społecznej, do którego uczęszczał na zajęcia, wypadł z windy do transportu wózków inwalidzkich. Jego rodzice są bardzo schorowani. U ojca stwierdzono nowotwór pęcherza moczowego. Matka ma cukrzycę i niedawno zdiagnozowano u niej początki stwardnienia rozsianego. Oboje mają problemy z poruszaniem się i praktycznie cały czas leżą w łóżkach. Niewiele jest dni, kiedy mogą pójść na spacer, a wtedy muszą wspomagać się kulami. Beata jest siostrą Marka i opiekuje się całą rodziną. Posiada II grupę inwalidzką i jest po 3 operacjach na kręgosłup. Jej mąż Paweł, który jako jedyny ma pracę, właściwie to miał, bo niedawno spadł z drabiny i uległ poważnym obrażeniom. W wyniku tego wypadku ma złamane obie pięty i staw skokowy. Unieruchomiony został na kilka miesięcy i zmuszony jest poruszać się na wózku inwalidzkim. Są tam jeszcze dzieci Beaty i Pawła. Tomasz jest już dorosły, ale mieszka z rodziną i wszystkim jak może pomaga. Ośmioletni Sebastian urodził się jako wcześniak i ma osłabione napięcie kończyn dolnych i górnych. Najmłodsza jest Nadia, która dopiero skończyła 2 lata. Ponadto, cała trójka to alergicy. Mimo tylu nieszczęść i pecha w jednym miejscu, jest to rodzina uśmiechnięta i to jest najdziwniejsze. Marek jest strasznym gadułą i wciąż się śmieje, na twarzy Beaty nie widać żalu, a pozostali wtórują im w tej „radości”.
W krótkim czasie udało nam się zorganizować dla nich pomoc. Zebraliśmy ubrania, pościel, produkty żywnościowe, artykuły chemiczne, a nawet rower i wózki inwalidzkie. Z wszystkiego cieszyli się i ze łzami w oczach dziękowali, bo – jak mówili – nie spodziewali się takiej pomocy ze strony obcych ludzi. Najfajniejsze jest w nich jednak to, że potrafią oddać innym potrzebującym rzeczy, które uważają, że się im nie przydadzą albo mają ich za dużo. Wszystkim oldBOYS-om należą się słowa uznania, a największe dla Górka, Sokoła, Dafiego, Ławryna i Grzenia. Na tym jednak nie kończymy. Będziemy dalej ich wspierać.