maly sparingiKANONADA Z DRZEŃSKIEM
Na pierwszy mecz na powietrzu w tym roku przyszło aż 18 oldBOYS-ów. Taka frekwencja była dla nas zaskoczeniem. Wszyscy albo chcieli sprawdzić swoją formę po sezonie halowym albo uciekli z domów, by nie wkurzać domowników.

Organizatorem całego przedsięwzięcia był tym razem Bobik. Zmobilizował niezłą ekipę do grania, a przeciwnikiem była A-klasowa drużyna Chrobry Drzeńsko. I co się okazało? Można powiedzieć: KATASTROFA. Otóż, po pierwszych kopnięciach piłki i próbie przeprowadzania jakiejkolwiek składnej akcji okazało się, że ... nie potrafimy już haratać w gałę. Opanowanie piłki czy też dokładne podania do partnera przysparzały nam bardzo wiele problemów i powodowały uśmiech na licach zawodników rezerwowych. Momentami nawet tarzali się ze śmiechu. I to by było na początek. Po jakichś 15 minutach nasza gra nabierała wyrazu i akcje powoli się zazębiały. Potwierdzeniem tego było dokładne, prostopadłe podanie Świdra do Mosesa, który strzelił w długi róg i objęliśmy prowadzenie. Po kilku minutach już był remis. Nieprzemyślanym wślizgiem w narożniku pola karnego wszedł w napastnika gości Cinek i Yetoo, który jak zwykle odgrywał rolę sędziego, musiał pokazać na wapno. Sokół nie miał żadnych szans przy strzale zawodnika z Drzeńska. Po kilkuminutowym przestoju, kolejną udaną akcję przeprowadził Lupi. W środku pola klepnął z Kastanem i wypuścił sobie piłkę daleko przed siebie. Gonił ją i tuż przed linią pola karnego dziubnął nad wybiegającym bramkarzem. Piłka poszybowała wysoko w kierunku bramki, ale nadbiegli już obrońcy Chrobrego. Jednak Lupi jest nieustępliwy i nie dał się odepchnąć młodszym i drobniejszym panom, a piłkę do pustej bramki skierował głową. Po chwili, drugą bramkę straciliśmy po nieporozumieniu w polu karnym. Lewoskrzydłowy zawodnik gości wrzucał piłkę w pole karne. Mało doświadczony w obronie Oleś, uchylił się i piłka spadła pod nogi gracza w niebieskiej koszulce. Ten nie opanował jej z początku i powstało ogromne zamieszanie, które zakończyło się wbiciem nam gola. Pretensje (chyba zasłużone) do Olesia miał Sokół, który błagał go, żeby piłkę wybił. I to był nasz początek (nie do) końca w tym meczu. Za chwilę straciliśmy kolejną bramkę, a kapitalnym strzałem popisał się Jakub Barańczuk (chyba). Nie zraziliśmy się tym chwilowym przegrywaniem i ruszyliśmy do odrabiania strat. Chyba najpiękniejszą akcję meczu przeprowadzili Oleś z Mosesem. Ze środka Oleś na skrzydło wypuścił Mosesa. A że Moses ma gaz, to uciekł z piłką wszystkim obrońcom i po ziemi zagrał do nadbiegającego Olesia, który z pierwszej piłki uderzył po długim rogu. W ten sposób wyrównaliśmy i po pierwszych 45 minutach remisowaliśmy.

Cytując znanych komentatorów, na „drugie trzy kwadranse” wyszliśmy mało skoncentrowani. Dość szybko dostaliśmy 2 bramki, przy których Sokół nawet nie drgnął. Albo się zagadał z ... kibickami, albo ocenił sytuację w oka mgnieniu i stwierdził, że i tak nie da rady. No, ale żeby nie spróbować? W końcu, w meczu pokazał się Grzeniu, któremu pierwsza połowa nie wyszła. W niej tylko biegał na boku i głośno krzyczał, że mu nie podają i był dość mocno wkurzony. W drugiej było inaczej. Najpierw dokładnie rozegrał akcję, której nie skończył (niestety) Kastan. Po chwili sam powinien zdobyć gola, jednak nie trafił czysto w piłkę. Do trzech razy sztuka i Grzeniowi udało się uczestniczyć w akcji bramkowej. Dobrze podłożył się w polu karnym, a tam obrońca powalił go na glebę. Do karnego podszedł Oleś i pewnie strzelił w lewy dolny róg. To wciąż jednak było za mało na Chrobrego. W tej fazie meczu już obie drużyny grały chaotycznie i ciągle dochodziło do sytuacji bramkowych. Kolejną, znowu wykorzystali goście. Mając rzut wolny, sprytnie go rozegrali. Nie było wrzutki w pole karne, gdzie górowali wielcy Kwiatek, Cinek i Daro tylko piłka została zagrana do kolegi stojącego na 20 metrze, a ten uderzeniem z kroka ponownie pokonał bramkarza. Tego było już za wiele i to był już ostatni dzwonek na pobudkę. Za wszelką cenę chcieliśmy ten mecz wygrać. Przeszliśmy do frontalnego ataku i już po kilku minutach powinniśmy zdobyć bramkę, a nawet dwie. W pierwszej akcji za słabo uderzył Pałka, którego idealnie wypuścił Lupi, a w drugiej na strzał za szybko zdecydował się Kastan. Jednak trzecią szansę już wykorzystaliśmy. Była to kopia akcji, gdy strzeliliśmy pierwszego gola. Tym razem jednak podawał Pałka, a Moses przerzucił piłkę nad bramkarzem. W kolejnej bramkowej sytuacji udział wzięli Bobik i Znaju. Z prawego skrzydła dobrze rozegrał Bobik, a właściwie kiwnął dwóch zawodników i sprytnie przed trzecim puścił piłkę do wychodzącego Znajka. Ponownie nasz zawodnik znalazł się sam na sam z bramkarzem, ale tym razem Znaju kopnął obok niego i skierował piłkę w kierunku bramki, która odbijając się od słupka do niej wpadła. Mieliśmy remis. I „nadejszła” akcja meczowa. Goście z Drzeńska też nie powiedzieli ostatniego słowa i tak jak my próbowali zdobyć zwycięskiego gola. Mieli ku temu bardzo dogodną sytuację. Wyszli z kontrą trzech na jednego, ale trochę się pogubili i powstrzymał ich Sokół, który szybko wyrzutem ręką uruchomił rekontrę. Akcję w stylu z pierwszej piłki rozegrali Grzeniu, Podhaj, Lupi i Oleś. I ten ostatni, znalazłszy się w polu karnym, oddał pomiędzy obrońcami strzał w kierunku bramki. Niestety, strzał nie był dość silny, ale „dobrze ustawiony” bramkarz tej piłki nie widział i puścił ją pod brzuchem.

oldBOYS Słubice – Chrobry Drzeńsko 7:6 (3:3)
1:0 Moses
1:1 Krystain Krakowiak (karny)
2:1 Lupi
2:2 Jakub Barańczuk
2:3 Jakub Barańczuk
3:3 Oleś
3:4 Robert Święcicki
3:5 Robert Święcicki
4:5 Oleś (karny)
4:6 Krystian Krakowiak
5:6 Moses
6:6 Znaju
7:6 Oleś