maly sparingi
JUNIOR KONTRA OLDBOJ
Pierwszy w tym roku sparing na powietrzu rozegraliśmy w piątek 6 marca. W swojej historii graliśmy już prawie ze wszystkimi możliwymi drużynami. Przeciwnikami naszymi byli rówieśnicy z innych miast, drużyny ligowe (A-klasa, okręgówka, Puchar Polski) i Niemcy.

Tym razem zagraliśmy z Juniorami Polonii Słubice. Było to o tyle ciekawe spotkanie, bo na przeciwko siebie stanęli ojcowie i synowie. Kto był lepszy? Czy górę wzięło doświadczenie staruszków czy może młodzieńcza fantazja i zwrotność juniorska? Na kogo stawiali bukmacherzy?

Prowadzeni przez Łukasza Heina juniorzy nie są zwykłą drużyną. Mają w swojej kategorii wiekowej wiele sukcesów i z powodzeniem występują w juniorskiej lidze. I jak się okazało, grać w piłkę potrafią.

Pierwsze minuty meczu w wykonaniu juniorów zaskoczyły oldBOYS-ów, bo ci starsi nie byli przyzwyczajeni do wysokiego pressingu. Młodzicy dobrze wykonywali ten element taktyczny i szybko odbierali staruszkom piłkę. Fakt, że siłą fizyczną ustępowali oldbojom, ale szybkość i gibkość były ich atutem. Opanowali środek pola i przeprowadzali szybkie akcje na bramkę starszych panów. Mieli dużą przewagę, ale nie potrafili wykorzystać dogodnych sytuacji. Może strach albo szacunek dla starszych nie pozwalał im na wykonanie wyroku. Po około 15 minutach sytuację zaczęli opanowywać oldBOYS-i, ale bramkę zdobyli juniorzy. Po kilku podaniach w środku boiska, uruchomiony został młody napastnik i wyprzedzając obrońców pobiegł sam na bramkę i strzelił gola. U staruszków, jeden z młodszych zawodników - Kastan, dobrze grał z przodu. Przepychał się z młodzieżą i nawet próbował się z nią ścigać. Efektem jego poczynań był rzut karny, którego na bramkę... nie zamienił Oleś. Chociaż częściej przy piłce byli juniorzy i także częściej zagrażali bramce oldbojów, wynik długo się nie zmieniał. Oldboje też nie potrafili wykorzystać kilku sytuacji, a takie też mieli. Ani stałe fragmenty, ani składne akcje, nie przynosiły efektu. W końcu bramka padła, ale dla juniorów i do przerwy było 2:0.

Trener juniorów, na drugą część meczu, wprowadził nowych zawodników, którzy mają być zastępcami tych, którzy wkrótce opuszczą szeregi juniorów. Również w zespole oldBOYS-ów poczyniono roszady i zmieniło się ustawienie. Teraz mecz wyglądał już na znacznie równiejszy. I chociaż sytuacji pod obiema bramkami było bardzo wiele, to bramki strzelali tylko oldboje. Pierwszą, jednocześnie kontaktową, zdobył Kastan, otrzymawszy dokładne podanie od Olesia. Wyrównującą strzelił również Kastan, tym razem wykorzystując zamieszanie w polu karnym. W drugiej połowie świetnie w oldBOYS-ach zagrała para stoperów: Piodi i Lupi, którzy doskonale poradzili sobie z, już zmęczonymi, zawodnikami Polonii. Ostatnia bramka padła w dość niecodziennej sytuacji. Udział przy niej miał, a jakże Kastan. Przedarł się prawą stroną i wrzucił piłkę w pole karne. Ta przeleciała nad bramkarzem i trafiła w słupek, po czym odbijając się od niego spadła Łysemu na pierś. Łysy, tylko dla siebie znanym sposobem, nie wpadł na słupek, a piłkę wepchnął do siatki. Szansę na wyrównanie mieli jeszcze juniorzy. To znaczy, mieliby, gdyby sędzia zobaczył zagranie przez Buraka piłki ręką w polu karnym.

Tak więc, tym razem wygrało doświadczenie, ale jestem pewien, że w meczu o stawkę, juniorzy pojechaliby ze staruszkami, jak się patrzy.

Juniorzy Polonia Słubice - oldBOYS Słubice 2:3 (Kastan 2, Łysy 1)