maly sparingi
KONTROLNIE Z BIAŁKOWEM
Kolejny udany mecz rozegraliśmy w niedzielę 23 listopada 2014r. Tym razem przeciwnikiem była drużyna Polesie Białków, grająca w klasie B, grupa Krosno Odrzańskie.
Już w 3 minucie rozegraliśmy piękną akcję. Ze środka pola Pałka zagrał do wychodzącego na „ścianę” Podhaja, a ten przyjął i podeszwą odegrał do Świderka, który wyszedł sam na sam i z lewicy dał nam prowadzenie. Na kolejną bramkę czekaliśmy do 30 minuty. W międzyczasie jednak sporo się na boisku działo. Wśród oldbojów wyróżniał się Pałka, który (nie wiadomo skąd) miał bardzo dużo sił i choć grał na obronie, wciąż zapuszczał się w rejony napastników. Po meczu przyznał się, że grał na dopingu, ale nie chciał zdradzić składu sekretnego „soku z gumijagód”. Dobrze radził sobie na stoperze Piotrek, który pozostawiony sam, doskonale czytał grę i w odpowiednich momentach przerywał akcję gości. Na słowa pochwały zasługuje również Daro. Dostał on szansę gry na lewej obronie, gdy kontuzję złapał Burak. Po jego wejściu, zawodnicy z Białkowa nie potrafili tamtą stroną się przebić. Czyste wślizgi i postura pana Darka skutecznie ich odstraszały. Także goście mieli sporo ciekawych akcji. Dobrze radzili sobie z wyprowadzaniem akcji od tyłu, a że w środku pola mieli dwóch dobrych technicznie grajków, to poprzez nich piłka często dochodziła do napastników. Z przodu jednak już się trochę gubili i nie zawsze udawało im się zakończyć akcję strzałem. A jak kończyli strzałem, to albo w bramkarza, albo poza światło bramki.
Gdy nastała 30 minuta, Pałka zdobył drugą bramkę. Może nie był to gol „stadiony świata”, ale chwała mu za walkę do końca i precyzyjne uderzenie. To, że później potrzebował tlenu i pomocy, by wrócić na swoją pozycję, to już inna historia. Pod koniec pierwszej połowy pokazał się Znaju. Goście wykonywali rzut rożny i piłka idealnie leciała na jego głowę. Krzyknął: „moja”, ale nie przewidział, że większy od niego zawodnik wyprzedzi go i precyzyjnie wpakuje piłkę do bramki. Pewną główką popisał w tej sytuacji Daniel Filajecki, a Znaju długo myślał, jak tamten mógł to zrobić. Pierwsza część zakończyła się naszym minimalnym prowadzeniem.
Drugą połowę rozegraliśmy, można powiedzieć, koncertowo. Przynajmniej pierwsze 20 minut. Zabójstwem na obronę Białkowa były prostopadłe zagrania do wybiegających oldBOYS-ów. Najpierw Świderek wypuścił Bobika, który lewą nogą bardzo precyzyjnie uderzył i piłka po odbiciu od słupka wpadła do bramki. Po chwili Pałka uruchomił Świdra i z kolei on nie dał szans bramkarzowi. Trzeba przyznać, że zawodnicy z Białkowa szybko się uczą. Podpatrując nasze zagrania, kilka razy je skopiowali. Jednak, aby element gry doprowadzić do perfekcji, nie wystarczy na niego popatrzeć tylko trzeba wytrenować. I choć początek takich zagrań był „prawie” identyczny, to z wykończeniem już było gorzej. Nie trafiali po prostu do bramki. W końcu pokazał się Oleś, wcześniej mało widoczny. W tej jednak akcji błysnął. Po odebraniu piłki, podciągnął z nią pod pole karne i zagrał do wychodzącego Podhaja. Podhaj, podobnie jak w pierwszej akcji, zastopował piłkę i zabrał ze sobą obrońcę, a Oleś nabiegł i przymierzył w lewy róg. I choć nie trafił, to razem z Podhajem otrzymali brawa. Była to akcja a’la Sebastian Mila, ale cóż. Jeden jest tylko Mila. Za chwilę jednak podwyższyliśmy wynik, za sprawą pressingu. Oleś, Pałka i Świderek wystraszyli obrońcę, który stracił piłkę. Wykorzystał to Pałka, zagrał do wychodzącego Znajka, a ten wyprzedził bramkarza i wturlał piłkę do pustej już bramki. Tym samym, zrehabilitował się za rzut rożny z pierwszej połowy. Prowadząc 5:1 oddaliśmy trochę grę gościom. Oni cały czas grali wysoko i przeszkadzali naszym obrońcom. Kilka razy zabrali piłkę, kilka razy nie zdołali, ale rozluźnienie u nas było zauważalne. W ciągu 5 minut straciliśmy 2 gole, których autorami byli Mateusz Zając i Wiktor Niparko. Gdy praktycznie mecz był już zakończony i wydawało się, że Bziku gwizdnie ostatni raz, ruszyliśmy ponownie i po chwili 2 gole stracili goście. Tomek ograł obrońcę, klepnął z Bobikiem i zdobył gola. Za chwilę wykonywaliśmy z 5 metrów rzut wolny-pośredni, za podanie do bramkarza. Cała drużyna w czarnych koszulkach ustawiła się na linii bramkowej i czekali na gwizdek. Po gwizdku Oleś podrzucił piłkę, jak w piłce plażowej, a Pałka Junior sprytnie uderzył pod poprzeczkę. Ostatnia akcja meczu przyniosła ostatniego gola i za to najładniejszego w całym spotkaniu. Dobrze grający Dobrzyn (bo Słubiczanin) ograł Pałkę i podał do napastnika. Ten przyjął tyłem do bramki, kiwnął Olesia, uderzył z około 20 metrów i idealnie trafił w okienko. Piękny gol.
W składzie oldBOYS wystąpili: Piotrek, Górek, Burak, Daro, Dziadek, Pałka, Oleś, Świder, Bobik, Znaju, Podhaj, Bziku i trójka młodzieżowców.
 
oldBOYS Słubice – Polesie Białków 7:4 (2:1)
1:0 – Świder
2:0 – Pawłowicz Junior
2:1 – Filajecki
3:1 – Łowiecki
4:1 – Świder
5:1 – Podhajecki
5:2 – Zając
5:3 – Niparko
6:3 – Znajkiewicz
7:3 – Pawłowicz Junior
7:4 – Zając